Fundacja Drzewo Życia
Opinie

Opinie

66 komentarzy

  1. Katarzyna

    Jest taki dom …

    Gdzieś na rzeszowskiej ziemi jest taki dom,
    w którym zagubione dusze znajdują swój kąt.
    Pod niebieskim dachem, w szpalerze zieleni,
    „Słoneczny Dom” w promieniach słońca się mieni.
    W tym miejscu spotkasz kompetentne i serdeczne osoby,
    które podadzą Ci dłoń, byś mogła wyfrunąć z klatki swej choroby.
    Zniewolona kalorii, wagi, posiłków liczeniem,
    tu nabierzesz wiary i nauczysz się liczyć na siebie.
    Zdrowe i smaczne posiłki smakują wyśmienicie,
    A Ty z czasem nabierasz także apetytu na życie.
    Nie zawsze jest łatwo, przyjdą i trudne chwile,
    ale gdy czasem jest źle to okazuje się,
    że w tym ukryte dobro jest.
    Bo czasem trzeba upaść, dosięgnąć dna,
    by znów powstać i przekonać się, że życie wciąż trwa.
    W „Słonecznym Domu” pokrzepisz duszę i ciało,
    choć będzie to pracy od Ciebie wymagało.
    Lecz uwierz, że warto zawalczyć o siebie,
    by: „Żegnaj chorobo!” z czasem powiedzieć.

    Tym skromnym wierszem pragnę z całego serca podziękować Pani Eli, wszystkim terapeutkom, osobom prowadzącym zajęcia oraz opiekunkom za pobyt na turnusie zdrowotnym,a zarazem dodać odwagi tym, którzy chcą powiedzieć chorobie „nie” i wejść na drogę zdrowienia.

    Fachowa, wielostronna pomoc okraszona ogromną dozą empatii i życzliwości ze strony pracujących tu osób, domowa atmosfera i warunki mieszkania, zdrowe i smaczne posiłki to wszystko sprawia, że „Słoneczny Dom” jest miejscem, gdzie można spotkać się z sobą i rozpocząć proces pożegnania choroby.

    Katarzyna

    Jeśli ktoś chciałby pozyskać więcej informacji zapraszam do kontaktu: 669 881 977 🙂

  2. Joanna

    Piszę do Pani z chyba najwspanialszą wiadomością . Minął rok od mojego powrotu z Malawy z ośrodka ( oczywiście były upadki gdzie choroba się ogromnie odzywała ) ale po tych wszystkich upadkach w końcu wyzdrowiałam i stałam się kobietą. Dostałam miesiączkę waga jest bardzo dobra nic nie spada! Jem to co mi sie podoba i na to na co mam ochotę ! Nie ukrywam do mojego wyzdrowienia najbardziej przyczyniła się siostra jak Pani sama wie, rodzice i jak oczywiście moje przyjaciółki gdzie w trakcie moich upadków one dawały mi kopniaka i motywację do wyzdrowienia! Znaczną zasługą do mojego powrotu jest sama Pani i ośrodek! To było dla mnie najważniejsze 6 tygodni zmieniło mnie o 360 stopni i mogę dziś powiedzieć ze jestem zdrowa i szczęśliwa! Wróciłam stara JA! Dziękuję Pani z całego serca i całej załodze ! Kocham was i nigdy nie zapomnę ! Całuję !!!

    Joanna

  3. Fundacja Drzewo Życia

    Malawa to miejsce absolutnie wyjątkowe. Dające szansę i nadzieję.
    Gdy u dziecka zostaje zdiagnozowana anoreksja, cały dotychczasowy świat staje na głowie.
    Jest totalne zagubienie. Sytuacja jest zupełnie nowa. Teren nieznany. Nie pomoże wizyta w przychodni i połkniecie kilku tabletek. Nie można uchwycić się znanych „procedur” postępowania. Jest za to presja czasu bo przecież waga ciągle spada, nastrój się pogarsza … Jest bezradność i frustracja bo nie wiadomo jak dotrzeć do osoby zamkniętej w innej emocjonalnej rzeczywistości i jak jej pomóc. Przeraża rysująca się w perspektywie wizja szpitala psychiatrycznego jako jedynej opcji ratunku.
    Nie wiem co zrobilibyśmy bez Malawy. Możemy tylko dziękować, że takie miejsce jest.
    Córka znalazła tutaj świat, w którym poczuła, się na swoim miejscu. Bezpiecznie. Ciepłą, serdeczną atmosferę. Dom funkcjonujący trochę jak akademik, trochę jak wielodzietna rodzina. Grupę rówieśniczek mówiących tym samym językiem (mających podobne problemy) i specjalistów, którzy ten język naprawdę rozumieją. Mających nie tylko merytoryczne przygotowanie ale też ludzkie, życzliwe, indywidualne podejście do każdej pacjentki. Znających temat „na wylot” i potrafiących dać realne wsparcie jej i nam. Znalazła fantastyczne wolontariuszki – koleżanki i zajęcia, które pozwoliły jej lepiej poznać siebie i mechanizmy choroby. Zyskała wiedzę, która pozwoliła jej zdefiniować problemy, z którymi się boryka, a tym samym uczynić wroga nieco mniej strasznym i możliwym do pokonania J. Po początkowym gwałtownym proteście przeciwko pozostaniu w ośrodku stopniowo odkryła, że to miejsce wiele jej daje. Otworzyła się i znalazła zrozumienie i pomoc.
    Sześć tygodniu pobytu w ośrodku nie mogło odwrócić procesów, które zachodziły w psychice latami. Nasza historia walki z anoreksją dopiero się rozpoczęła i nie wiemy jak się potoczy ale Fundacja dała nam coś bezcennego. Pokazała drogę, przygotowała grunt do tej walki i podstawowe narzędzia do jej prowadzenia. Po zakończeniu turnusu nie zostaliśmy sami. Nadal korzystamy z pomocy specjalistów z ośrodka i czujemy ich wsparcie. To przy ich pomocy stawiamy teraz pierwsze kroki w nowej rzeczywistości.
    Bezcenne miejsce i wspaniali ludzie, którzy je tworzą.
    Dziękujemy za wszystko.

  4. Paulina

    Pobyt oceniam bardzo na plus chociaż na początku bardzo sceptycznie i wrogo byłam nastawiona na wszystko i nie dawałam sobie ani innym szans na uzyskanie pomocy. Jestem pozytywnie zaskoczona, pełniejsza sił do dalszej walki, wiem ze da się. Bardzo polubiłam Panią Elę, Izę i Karolinę. Wszystkie wniosły coś dobrego w moim życiu, z pewnością warto było wkurzać się, płakać i śmiać będąc w Ośrodku. Nie żałuję ani jednej chwili i chciałabym któregoś dnia powrócić do Malawy w pełni zdrowa i potwierdzić tym każde słowo, że wszystko zależy od nas samych, ale i bez przyjęcia pomocy od innych, sami nie dostrzegamy swoich błędów. Już tęsknię za Malawą i dziękuję najbardziej jak potrafię za wszystko. Za to, że każdy był sobą, za przeganianie czarnych chmur (tu wielkie podziękowania dla Pani Agnieszki) i za to, że każdy kogo tu spotkałam, włożył w tę Fundacje pełne serce. Po stokroć dziękuję, chociaż to za mało by wyrazić moją wdzięczność.

    Paulina

  5. Fundacja Drzewo Życia

    Drzewo życia
    Moja historia – krótka, morałem zwieńczona,
    lecz w krąg bajek nie będzie zaliczona.
    To historia królewny uwięzionej w wieży,
    choć woła o pomoc, w swe szczęście nie wierzy.
    Przewrotna przyjaciółka w swych sidłach ją trzyma,
    żadne terapie, nic się choroby nie ima.
    Anoreksja – smok smutkiem królewny karmiony,
    tylko jej rękoma może zostać zgładzony.
    Wiedząc, że bez pomocy niewiele tu wskóra,
    królewna pisze list do pani Eli biura.
    Wkrótce zamienia swą wieżę na drzewo życia,
    miejsce, gdzie czeka trudna droga do przebycia.
    Droga ścierania się z duchami swej przeszłości,
    wyrażania trudnych uczuć: żalu i złości.
    Emocje te są niepożądane, wstydliwe,
    zaś tłumione, stają się nad wyraz szkodliwe.
    Królewna wkrótce poznaje motto ośrodka,
    chcesz coś zmienić? Poznać księcia? Zacznij od środka
    siebie samej – tam klucz do wrót zamku się skrywa,
    w sercu, które otacza lodowa pokrywa.
    Historia ta, bez początku, nie ma też końca,
    do stopienia lodu nie starczy promyk słońca.
    Królewna zbyt zamknięta w sobie i płochliwa,
    tylko w zgodzie ze sobą może być szczęśliwa.

  6. Dorota

    Dzięki pobytowi w Ośrodku w Malawie pokonałam chorobę w większym stopniu, ponieważ terapie z dietetyczką nauczyły mnie jak jeść i co jeść. Wszystkie terapie grupowe jak i indywidualne bardzo dużo wniosły do mojego postrzegania świata, myślenia i bardzo pozytywnie wpłynęły na mój sposób myślenia. Dzięki Ośrodkowi przełamałam to co było najtrudniejsze.

    Dorota

  7. Fundacja Drzewo Życia

    Uruchomiliśmy od lutego br. kolejną placówkę, mającą na celu pomoc problemom odżywiania pod nazwa „Drzewo Życia – Centrum Pomocy Rodzinie”. Placówka mieści się w Rzeszowie, a do Państwa dyspozycji są specjaliści w zakresie psychoterapii indywidualnej, rodzinnej, grupowej, mediacji, lekarz psychiatra, dietetyk oraz trenerzy komunikacji i asertywności. Placówka obejmuje pomocą zarówno pacjentów dorosłych jak i dzieci, dotkniętych chorobami żywieniowymi oraz innymi adykcjami, pochodnymi chorobom żywieniowym. Placówka będzie świadczyć tez wszelkiego rodzaju pomoc prawną. Szczegółowych informacji można uzyskać pod podanymi na stronie internetowej numerami telefonów.

  8. Agnieszka

    Będąc na leczeniu 6 tygodniowym w ośrodku Fundacji „Drzewo Życia” nie zdawałam sobie sprawy jak poważna jest ta choroba. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że kierowała ona całym moim życiem. Dopiero terapie indywidualne, grupowe oraz małżeńskie, uświadomiły mi w jakim żyłam amoku, a żyłam w nim 14 lat. Pomimo zamknięcia w ośrodku, było jak w domu. Nigdy nie zapomnę tego pobytu, oraz wspaniałych ludzi jakich poznałam. Pobyt w tym miejscu polecam osobą, które chcą walczyć i wyjść z tej choroby. Chcę gorąco podziękować wszystkim terapeutkom oraz opiekunkom, a w szczególności Eli i Iwonce.

    Agnieszka

  9. Asia

    Miejsce jedyne w swoim rodzaju.

    To nie tylko Ośrodek terapeutyczny, ale przede wszystkim dom stworzony z sercem, pasją i pełnym zaangażowaniem założycielki i pracowników. Najlepsze słowa, którymi można go opisać według mnie to bezwarunkowa pomoc, wsparcie, indywidualne podejście do każdego z osobna, powrót do normalnego funkcjonowania w wielu sferach życiowych, powrót do korzeni….. a przede wszystkim szkoła życia.

    Asia 27 lat

  10. Ania

    Nigdy nie planowałam, że zachoruję na zaburzenie odżywiania. W moim przypadku zaczęło się od chęci zgubienia kilku kilogramów, aby lepiej poczuć się we własnym ciele. Na początku widziałam tylko plusy „mojej choroby”. Dopiero po wielu latach zaczęłam dostrzegać negatywne skutki tego zaburzenia i to, że moja choroba nie tylko nie pomaga mi kontrolować własnego życia, ale wręcz całkowicie nim zawładnęła. Straciłam wiele; w każdej sferze, dotarłam do takiego punktu kiedy już nie było innego wyjścia jak rozpoczęcie leczenia. Dzięki pomocy mamy zdecydowałam się na walkę z chorobą w Fundacji Drzewo Życia. Ośrodek pomógł mi zrobić wielki krok w kierunku powrotu do zdrowia. Zrozumiałam, że bulimia to nic innego, jak kontrolowanie tego, co dzieje się ze mną na zewnątrz w celu poprawienia wewnętrznego samopoczucia. Dowiedziałam się wiele o chorobie, zrozumiałam jakie zadanie spełnia w moim życiu, jakie płyną z niej korzyści i szkody, a także wielu rzeczy o unormowanym trybie odżywiania i o metodach, dzięki którym łatwiej jest uniknąć napadów objadania się. Terapia pomogła mi chociaż trochę zmienić to, co w środku. Teraz staram się odzyskać kontrolę nad własnym życiem.

    Ania

  11. Angelika Stoczko

    Jestem zadowolona z pobytu w Malawie w Fundacji ‘Drzewo Życia’. Opieka była bardzo dobra oraz program terapeutyczny. Terapia grupowa jak i inne pomogły mi, gdyż poczułam się dowartościowana. Również zostałam objęta opieką lekarzy, m.in. psychiatry co powodowało, że czułam się bezpieczna. Mogłam liczyć na wsparcie opiekunek, a w szczególności samej właścicielki. Nie czułam się samotna, a w trudnych chwilach zawsze miałam oparcie. W żaden sposób nie czułam się skrzywdzona ze strony personelu jak i innych. Byłam traktowana na równi z innymi pacjentami. Nikt nie czuł się wyróżniany, gdyż każdy był całością. Nie było żadnej presji co powodowało, że czułam się swobodnie, na luzie. Ogólnie atmosfera w fundacji była przyjemna, dlatego pobyt tam wiele zmienił w moim życiu. W szczególności to, że zrozumiałam czym jest ‘anoreksja’, i że nie warto poświęcać siebie, swojego zdrowia dla takiej choroby jaką jest anoreksja.

    Angelika Stoczko

  12. Hania

    Nie planowałam przyjazdu do Ośrodka, nie chciałam się leczyć. Tak naprawdę zmusili mnie rodzice. Na samym początku traktowałam swój pobyt jako „odbębnić 6 tygodni i wrócić ”. Jednak w pewnym momencie wszystko się zmieniło – pojawiła się chęć walki z chorobą. Zawdzięczam to właścicielce Fundacji, Elżbiecie Sas, która pokazała mi, że można żyć inaczej, przywróciła wiarę i nadzieję w życie. Nikt nie dał mi nigdy tak wiele. W sumie spędziłam w Ośrodku 8 tygodni, podczas których stałam się znacznie bardziej świadoma mechanizmów anoreksji i bulimii, powodów dla których tak naprawdę chorowałam – a nie była to tylko i wyłącznie chęć bycia szczupłą, jak na początku sądziłam. Bardzo pomocne były dla mnie zajęcia z samooceny i terapie grupowe – patrzenie na siebie na tle innych chorych dziewczyn. Ale nie będę oszukiwać – jeszcze dużo pozostało mi do zrobienia by wyjść z choroby, jednak dostałam najlepszy start jaki mogłam sobie wyobrazić. Zdecydowanie polecam Fundację wszystkim dziewczynom zmagającym się z zaburzeniami odżywiania. Naprawdę warto zawalczyć. o siebie. Dziękuję z całego serca wszystkim, których spotkałam w Ośrodku – dziewczynom, terapeutom i Opiekunkom, za zrozumienie i pomoc. Szczególnie jednak dziękuję Eli, za to że byłaś przy mnie w najtrudniejszych momentach i pomogłaś mi je przetrwać. Nigdy tego nie zapomnę. Dziękuję.

    Hania

  13. Kasia

    W ośrodku w Malawie spędziłam 5 tygodni i wspominam je jako jeden z najlepszych okresów w moim życiu mimo zmagań z tak ciężką chorobą jak anoreksja. Zanim tam trafiłam byłam w szpitalu w Krakowie i u wielu psychologów, jednak nie dawało to efektów. Ośrodek znalazłam sama, gdyż zdecydowałam się leczyć. Byłam w klasie maturalnej, z której musiałam zrezygnować z powodu braku sił, lekarze wysyłali mnie na oddział, nie dawali szans na przeżycie z tak niską wagą, jednak nie poddałam się i trafiłam do Malawy. W środku od razu się zaakceptowałam, i bardzo związałam się z Panią Elą, która od początku we mnie wierzyła i trzymała za mnie kciuki. Dzięki terapii rodzinnej moje kontakty z rodzicami są świetne, wspieramy się i rozumiemy. W ośrodku poznałam wielu wspaniałych ludzi z którymi się zaprzyjaźniłam, zwłaszcza z jedną dziewczyną którą zapamiętam do końca życia.
    Teraz dochodzę do siebie i kończę szkołę, a pobyt w Malawie będę pamiętała do końca moich dni.

    Kasia

  14. Katarzyna

    Zaczynając leczenie w ośrodku Fundacji „Drzewo Życia” nie zdawałam sobie sprawy z powagi mojej choroby i w ogóle nie dopuszczałam do siebie myśli, że jestem chora. Chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce, we wszystkich pracownikach widziałam wrogów. Miałam wrażenie, że każdy tam jest przeciwko mnie i na każdą uwagę reagowałam złością i było mi, przykro, że ktoś się zwraca do mnie w ten sposób, bo widziałam tylko złe intencje. W końcu zgodziłam się na drugi turnus, jednak nie byłam do końca pewna swojej decyzji. Teraz już wiem, że pobyt w ośrodku dużo mi pomógł, uświadomiłam sobie, że naprawdę mam poważny problem. Przekonałam się, że pracownicy nie są źli, nie chcą mi zaszkodzić, wręcz przeciwnie, dążą do tego, abym w końcu podjęła walkę ze swoją „chorą” stroną. Jestem wdzięczna Właścicielce Fundacji i wszystkim Opiekunom za pomoc. Nie jestem jeszcze zdrowa, ale te dwa turnusy pokazały mi, o co muszę walczyć i czym jest ta choroba. Cieszę się, że poznałam inne dziewczyny zmagające się z chorobą i mam nadzieję, że niektóre kontakty się nie zerwą.

    Chcę serdecznie podziękować za wsparcie, które uzyskałam w ośrodku, zarówno Pracownikom, jak i poznanym tam nowym koleżankom.

    Katarzyna

  15. Klaudia

    Do ośrodka w Malawie trafiłam bezpośrednio po dwumiesięcznej wizycie w szpitalu. Wcześniejsza anoreksja przerodziła się w bulimię doprowadzając mnie nawet do próby samobójczej. Mama długo szukała dla mnie pomocy, aż niespodziewanie natrafiła na kontakt z Panią Elą. Gdy dojechałam z rodzicami do Rzeszowa nie chciałam na początku wysiąść z samochodu – bałam się kolejnej terapii daleko od domu, bez bliskich. Jednak wtedy wyszła po mnie Pani Ela. Powiedziała, że mogę tylko obejrzeć dom (tę charakterystyczną willę z niebieskim dachem) i na nic się nie decydować. Gdy tylko przekroczyłam próg od razu ogarnęło mnie ciepło i miłość bijące z wnętrza. Spędziłam tam jedynie miesiąc dając się nieźle we znaki personelowi. Poznałam jednak wspaniałą dziewczynę, którą pokochałam jak rodzoną siostrę – przyjaźń na całe życie. I mimo, że po wyjściu długo jeszcze walczyłam z chorobą, to nigdy nie zapomnę atmosfery tego miejsca.

    Klaudia

  16. Karola

    W ośrodku przebywałam 10 tygodni. Pamiętam swój pierwszy dzień, kiedy tutaj przyjechałam. Pamiętam ile było we mnie niepewności, lęku, smutku i żalu. Pamiętam jak bardzo bałam się wejścia w grupę i w nowe otoczenie. Obawiałam się również terapii zarówno grupowej jak i rodzinnej. Owszem nie było łatwo. Powiedziałabym nawet, że było bardzo ciężko. Pamiętam też ile kosztowało mnie spożywanie posiłków – zwiększenie ich ilości i kaloryczności oraz odejście od chorobowych schematów i nawyków. Jednak z czasem było coraz lepiej. Bywały lepsze i gorsze chwile. Z ośrodka wyszłam silniejsza z większą pewnością siebie. Jest mi łatwiej mówić o swoich uczuciach i o tym czego chcę i czego oczekuję. Wiem, że to dopiero początek mojej drogi i, że jeszcze bardzo dużo pracy przede mną. Wiem też, że leczenie anoreksji jest długim i skomplikowanym procesem i nawet jeżeli zdarza się, że miałam i mam gorszy dzień to się nie poddaję. Walczę i rozmawiam sama ze sobą. Teraz wiem, że anoreksja to droga do śmierci. Bardzo dużo zawdzięczam terapeutom z którymi miałam okazję współpracować. Jednak chyba największą siłę do walki z chorobą dała mi właścicielka Fundacji, pani Ela na którą zawsze mogłam liczyć. Tylko dzięki niej przetrwałam najgorsze chwile. Teraz z perspektywy czasu dziękuję Bogu, że trafiłam do Malawy, bo gdyby nie pobyt tutaj to nie wiem co teraz by ze mną było.

    Karola

  17. Patunia

    Pobyt w Fundacji uratował mi życie, po 6 latach wewnętrznej walki z bulimią mogę w końcu odetchnąć, mogę w końcu normalnie funkcjonować w codziennym życiu. W ciągu 6 tygodni, odbyłam szereg terapii indywidualnych, grupowych oraz rodzinnych prowadzonych przez świetnych terapeutów. W ośrodku pomimo zamknięcia było jak w „domu” – ciepła rodzinna atmosfera. Nigdy nie zapomnę pobytu tam oraz wspaniałych ludzi jakich tam poznałam, często powracam myślami do Malawy i zawsze będę. Dziękuję.

    Patunia

  18. Agata

    Uważam że Fundacja Drzewo Życia jest godna polecenia. Pobyt w Ośrodku bardzo mi pomógł. Przyczyniła się głównie do tego Pani zaangażowana w terapię indywidualną oraz właścicielka, która bardzo wspiera osoby przebywające w Ośrodku.

    Agata

  19. Aneta

    Z Ośrodka w Malawie wyszłam silniejsza, z większą wiarą w ludzi i we własne możliwości. Przyczyniły się ku temu częste terapie oraz warsztaty terapeutyczne prowadzone na terenie Ośrodka. Pobyt w tym miejscu wspominam pozytywnie i polecam każdej osobie, która boryka się z anoreksją.

    Aneta

  20. Paulina

    Pobyt w fundacji „Drzewo Życia” bardzo dużo wniósł do mojego życia… Przebywałam w nim 9 tygodni i wiele się nauczyłam. Przy pomocy terapeutów uczyłam się jedzenia od początku… uczyłam się jak mam funkcjonować w normalnym życiu. Było to bardzo trudne lecz wsparcie jakie otrzymałam ze strony terapeutów, opiekunek i pacjentek pomogło mi przezwyciężyć wszystko. Dzięki terapii rodzinnej, zbliżyłam się do rodziny… i zrozumiałam jak oni cierpią i martwią się o mnie… nie zdawałam sobie sprawy, że dla nich ta cała sytuacja też jest tak trudna jak dla mnie… Dzięki terapii indywidualnej dowiedziałam się więcej o sobie i swoich problemach… razem z terapeutką zmagałam sie z wszystkimi problemami… Terapie grupowe również dały mi dużo… widziałam jak inne dziewczyny zmagają się z anoreksją czy z bulimią … widziałam każdy ich postęp czy błąd i wiedziałam dzięki temu jak mam postępować … Pamiętam jak na początku nie chciałam tam jechać… nie chciałam poddać się leczeniu… lecz teraz z całego serca dziękuję Bogu, że przebywałam w tym Ośrodku… i dziękuję wszystkim pracownikom, pacjentkom, rodzinie i Pani Elżbiecie Sas za wsparcie i pomoc jakie od Was otrzymałam… Dzięki Wam moje życie diametralnie się zmieniło… i teraz wiem, że gdy będę miała jakikolwiek problem mogę zawsze się do Was zwrócić o pomoc.

    Paulina

  21. Magda

    Udało mi się dużo wynieść dla siebie z pobytu w ośrodku i mam nadzieje, że dużo też wniosłam. Nie wyobrażam sobie teraz żeby było coś lepszego dla mnie niż takie kompleksowe „zamknięcie” na 6 tygodni, miałam sporo czasu na przemyślenia, na docenienie pewnych spraw. Oczywiście nie wypleniłam wszystkich swoich przyzwyczajeń i nie zmieniłam pewnych zachowań, ale jest o niebo lepiej. Zaczęłam dostrzegać więcej swoich myśli, uczuć. Pomaga mi to, gdy wraca coś chorobowego, szybko wychwytuje i radzę sobie z tym. Miałam i mam dużą motywację do zmian. Nauczyłam się też regularności i zwiększania ilości potraw. Wiem, że potrzebę jeszcze wsparcia psychodietetyka, ponieważ ciężko mi przytyć, ale przynajmniej nie idę w dół. Ośrodek pomógł mi zacząć wracać do świata, trochę lepiej poznać siebie i otworzyć się na innych.

    Magda

  22. Aga

    Będąc w fundacji znalazłam motywację wewnętrzną do walki z bulimią. Dzięki pobytowi tu zrozumiałam stwierdzenie, że bulimia to wymiotowanie emocjami, zauważyłam w czym tkwi problem. Uważam, że terapie z Panią Asią były mi chyba najbardziej pomocne, ale zdaję sobie sprawę, że gdyby nie był to ośrodek zamknięty to uciekłabym od leczenia. Przebywanie wśród dziewczyn, które tak otwarcie mówiły o swojej chorobie, pomogło mi przełamać się do mówienia, co wcześniej było tematem tabu. Bardzo się cieszę, że tu trafiłam. Zaczęłam się przełamywać i mówić już trochę o tym co tak naprawdę czuję. Powoli przestaję dusić w sobie emocje przez co jest mi o wiele lżej na duszy i od 11 sierpnia już nie wymiotuję, co jest dla mnie największym osiągnięciem. Uważam, że przyjście do fundacji jest moją najlepszą pochopną decyzją jaką podjęłam.

    Aga

  23. Ola

    Do Ośrodka w Malawie trafiłam dosłownie z dnia na dzień. Zadzwoniła do mnie mama i powiedziała „Olusiu! Jedźmy, zostań, bo zaczyna się turnus… albo chociaż zobacz co mogą Ci tam zaoferować”. Pierwsza moja myśl „mamo! chyba oszalałaś, że ja tak po prostu rzucę wszystko i wyjadę…” – bo praca, bo mieszkanie, bo… Niemniej następnego dnia otworzyłam oczy, wyjęłam walizkę i wsiadłam w samochód. Jak dojechałam na miejsce byłam przerażona, bo chyba sama do końca nie wiedziałam czego tak właściwie chcę i zadawałam sobie pytanie „co ja robię tu?” Po wstępnej rozmowie z Panią Magdą od terapii indywidualnej uzmysłowiłam sobie jednak, że „opcja” leczenia w Fundacji „przyszła” do mnie sama – niczym znak lub dar od Stwórcy, na talerzu pod nos podstawionym, bo jest ze mną źle, bo nie mam siły żeby żyć… a przecież ja chcę żyć i chcę tę siłę odzyskać. No i zostałam, i się uczyłam: słuchać, rozumieć, uświadamiać sobie, tolerować, kochać, złościć się, płakać i wyrzucać z siebie emocje w sposób inny niż przez naprzemienne głodzenie lub wymiotowanie, bo anoreksja to choroba, choroba śmiertelna, a nie sposób na życie czy fanaberia… I chociaż minął dopiero tydzień od mojego powrotu do domu, każdego dnia dziękuję: Pani Magdzie od terapii, że pokazała mi skąd czerpać siłę, Magdzie od treningu – bo zmiany w życiu rzeczywiście są dobre, Opiekunkom: Basi – za cudną, pozytywną energię i rozmowy nocą, Beacie – za silny charakter, twardą rękę, ale i wielkie serce, Dominice – za „możesz mi podać kubek, bo nie dosięgam”, Iwonie – za wyrozumiałość i lody z Grycana oraz Magdzie – za „podróż mercedesem”. Dziękuję też Pani Eli Sas – za zaoferowane 100%, bo myślę, że niemniej niż mi dała, ja z Ośrodka wyniosłam i chociaż jeszcze długa droga przede mną, a i przyszłość nieznana, to uwierzyłam, że teraz może być już tylko lepiej i tu też dziękuję moim rodzicom po prostu za to, że są i przyjaciołom, na których ramieniu zawsze mogę się oprzeć…

    Ola

  24. Kamila

    Witam Pani Elu. Ten tydzień od czasu powrotu zleciał mi bardzo szybko, miałam całkiem sporo zajęć, więc nie było zbyt wiele czasu, żeby rozmyślać o chorobie. Malawa wydaje mi się dość odległa, co nie znaczy, że czuję się zupełnie zdrowa.

    Na pewno jest lepiej, DUŻO lepiej. Jeśli chodzi o jedzenie to pilnuję się bardzo, zdarzyły się dwie sytuacje, w których dawne nawyki trochę wróciły, ale udało mi się opanować sytuację. Staram się jeść 5 posiłków, chociaż przyznaję, że wychodzi to różnie i często jest ich tylko 4. Ale przy trybie dnia podczas wyjazdu ze znajomymi na Mazury, kiedy kładliśmy się o 5 nad ranem spać, nie wszystko jest możliwe. Cieszę się, bo dużo łatwiej jest mi mówić o chorobie, przynajmniej tym kilku osobom, którym uznałam, że powiedzenie jest ważne. Nie wstydzę się tego tak bardzo jak wcześniej, na pewno też dlatego, że obecnie radzę sobie o wiele lepiej. Nie wiem jak to będzie i czy będę potrafiła poprosić o pomoc, kiedy przyjdzie kryzys.

    Zauważyłam, że pomimo radzenia sobie z bulimią, jestem bardzo często zdenerwowana i wracają takie dziwne stany jakby lękowe jak z czasów gimnazjum. Staram się mówić więcej o swoich emocjach i wyładowywać niektóre sytuacje przez rozmowę, chociaż często mam wrażenie, że to nienaturalne i nikt nie będzie chciał mnie wysłuchać. Także podsumowując, cały czas się staram, walczę i wiem, że wielka w tym zasługa ośrodka w Malawie. Dziękuję całemu personelowi. Jeśli mogłoby to dotrzeć do dziewczyn, to Justynie dziękuję za niesamowitą energię do życia i umiejętność znalezienia w rzeczach małych, z pozoru trywialnych sensu. Karolinie za wprowadzanie dużo normalności i dobrej zabawy do ośrodka przez wszystkie babskie wypady do miasta, koncerty na rynku, wyjście na kręgle czy do parku linowego. Iwonie za jej unikatowy charakter, pozytywne nastawienie, podśpiewywanie przy radiu, wspólne gotowanie i szaloną jazdę samochodem. Magdzie za ciepło, zrozumienie, opiekuńczość i CUDOWNY dzień w Łańcucie. Pani Beacie za nauczenie mnie porządnego sprzątania łazienki;), wreszcie Izie, która kiedyś też była pacjentką, dziś sprawując opiekę nad dziewczynami wyraża swoją radość. I oczywiście Pani, Pani Elu za wręcz matczyną troskliwość, dobry humor i wspaniałą postawę życiową. Pozdrowienia dla dziewczyn, szczególnie Karoliny i Wioli! (niech Karolina do mnie koniecznie napisze, jak będzie miała przepustkę komórkową).

    Kamila

  25. Ancia

    Na zaburzenia odżywiania choruję od 7 lat. Leczenie zawsze kojarzyło mi się ze szpitalem i odrapanymi murami. Ale Malawa to zupełnie inna bajka: cisza, spokój… A co najważniejsze–domowa atmosfera. Dzięki temu miałyśmy chociaż troszkę „domu”. Reszta też fajna–począwszy od opiekunek, po atrakcje (np. wycieczki czy wspólne robienie przetworów). Mimo, że bardzo często było ciężko, to jednak mając świadomość celu, można dać radę! Polecam ośrodek z całego serca! PS: pozdrówka dla Karolinki – za jej pierś na której można sobie było popłakać, dla Izy – za megaszałowe owsianeczki i faszerowane ziemniaczki, dla pani Agi – za zrozumienie i otuchę i przede wszystkim dla pani Eli – za całokształt…

    Ancia

  26. Rodzice Ani

    „Drzewo Życia” to wspaniały ośrodek terapeutyczny dla chorych, gdzie w domowej atmosferze otrzymują oni pomoc i wskazówki jak radzić sobie z chorobą i jak z niej wyjść. Praca i oddanie psychologów, psychiatry, terapeutów, dietetyczki, rehabilitantki, opiekunek i wspaniałej prowadzącej ośrodek – pani Eli, która gdy potrzeba to przytuli, ale taż zgani–daje świetne rezultaty. Podopieczni wychodząc z ośrodka wiedzą, że w każdej chwili mogą zadzwonić, poradzić się, a nawet wrócić do ośrodka. W trakcie pobytu są terapie indywidualne, grupowe, małżeńskie i rodzinne, które pozwalają zrozumieć i pomóc sobie nawzajem. Wszystkim, którzy potrzebują pomocy, leczenia i wsparcia życzę, aby mogli skorzystać z tego cudownego ośrodka.

    Rodzice Ani

  27. Dziś dużo szczęśliwsza matka

    Kochana Pani Elu, Bardzo dziękuję za opiekę nad moją córką, gdyby nie Pani na pewno nie udałoby mi się jej umieścić w Ośrodku. To rozmowa z Panią sprawiła, że moja córka podjęła walkę z chorobą i pozostała na leczeniu w Malawie. Dziękuję Pani za dużą cierpliwość i wyrozumiałość zarówno do mnie jak i mojej córki. Zawsze mogłam liczyć na Pani wsparcie, bez względu na porę. Po licznych pobytach w szpitalach psychiatrycznych mojej córki nie było nigdy takich rezultatów w leczeniu. Teraz już wiem, że osoby z anoreksją nie powinny być zamykane na Oddziałach psychiatrycznych, bo to nie dla nich jest miejsce. W Ośrodku prowadzonym przez Panią bardzo pomaga rodzinna atmosfera, zrozumienie, cierpliwość, wsparcie – czego brak jest w szpitalach, ale także konsekwencja w działaniu, egzekwowanie zadań i merytoryczna wiedza na temat problemu. Terapii poddałam się również ja jako matka, czego nie proponowano mi nigdzie indziej i to właśnie dzięki niej nauczyłam się jak postępować. W tak krótkim czasie w Ośrodku w Malawie, moja córka po wielu latach choroby zrozumiała do czego to mogło doprowadzić.

    Dziękuję wszystkim Paniom psychoterapeutkom, opiekunkom, lekarzom oraz wszystkim współpracującym z Ośrodkiem w Malawie za fachową opiekę nad moja córką. Pani Elu wielkie dzięki za ogrom cierpliwości, bo dzięki Pani moja córka inaczej dziś patrzy na życie.

    Dziś dużo szczęśliwsza matka

  28. Wdzięczna pensjonariuszka

    Do Malawy przywiozła mnie moja Mama. Wcale nie chciałam tam jechać. Cały czas uważałam, że jestem zdrowa i nie potrzebne jest mi jakiekolwiek leczenie (chorując 18 lat). Na początku było mi bardzo ciężko – nie byłam w stanie wyjść nawet na piętro – okazało się, że mam już zanik mięśni, ale po masażach i ćwiczeniach Pani Marty dolegliwości zaczęły ustępować. Psychicznie czułam się źle. Jedzenie było dla mnie karą. Lecz po długich rozmowach z Panią Elą – założycielką Ośrodka i psychoterapeutami doszłam do wniosku, że jedzenie jest potrzebne do życia – a ja chciałam jednak żyć. Bardzo dziękuję za ten czas rozmów, za wycieczki samochodowe, za cierpliwość do mojej osoby. Bardzo podobała mi się ta rodzinna atmosfera panująca w Ośrodku. Dzięki wsparciu Pani Eli zostałam na drugi turnus, który jak się okazało był przełomem. Poznałam dużo dziewczyn o podobnych problemach, lecz każda z nas była inna, wymagała indywidualnego podejścia i to dostawałyśmy. Bardzo chciałabym podziękować wszystkim psychoterapeutom i opiekunom przede wszystkim za wyrozumiałość. Zawsze, gdy jestem gdzie indziej tęsknię za Ośrodkiem. Wiem, że wśród ludzi brak jest jeszcze zrozumienia tej choroby, ale dzięki Fundacji i jej działaniom edukacyjnym wśród młodzieży i ich rodziców świadomość społeczeństwa będzie się zmieniać i może moje młodsze koleżanki zapadające na te chorobę doświadczą więcej tolerancji i zrozumienia. Wszyscy myślą, że wygląd zewnętrzny świadczy o zdrowiu, ale nikt nie widzi, że w anoreksji chore jest wnętrze. W Ośrodku pierwszy raz spotkałam się ze zrozumieniem tej choroby i to ze strony wszystkich osób z jakimi się tam zetknęłam. Choć wiem, że do końca nigdy nie będę zdrowa, ale wiem że z tym można żyć, da się żyć i cieszyć życiem. Drogę jaką mam iść, jaką chcę iść, aby wyrwać się z tego BAGNA wskazano mi w Malawie i za to wszystkim bardzo gorąco dziękuję.

    Wdzięczna pensjonariuszka

  29. Alunia

    Po sześciotygodniowym pobycie w Malawie śmiało mogę powiedzieć, że zaszły u mnie ogromne zmiany. Wiem jednak, że prawie osiem lat życia w anoreksji daje ogromne spustoszenie w duszy i ciele, dlatego pobyt w tym Ośrodku traktuję jako początek drogi ku zdrowieniu. Jestem wdzięczna przede wszystkim Pani Eli, ale także opiekunkom i terapeutkom za każdy poświęcony mi czas, rozmowy, wsparcie duchowe i nieuginanie się na moje chorobowe „widzimisię”. Fajne jest tez tutaj to, że panuje tu domowa atmosfera, a opiekunki nie chodzą w białych szpitalnych kitelkach. Gdybym jeszcze raz stanęła przed wyborem, czy decydować się na pobyt w Malawie, śmiało powiedziałabym „TAK”.


    Alunia, 20 lat

  30. Fundacja Drzewo Życia

    Chciałam serdecznie podziękować przede wszystkim Pani Eli za to, że stworzyła ten ośrodek i dała nadzieję wszystkim rodzicom, którzy zmagają się wraz ze swoimi dziećmi z problemem zaburzeń odżywiania. Choć u nas choroba została w miarę szybko wykryta (tylko lub aż – 5 miesięcy w chorobie) poczyniła już ogromne zmiany w psychice naszego dziecka. Anoreksja jest chorobą z którą rodzice NIE SĄ W STANIE SOBIE SAMI PORADZIĆ, nasza bezsilność i strach o jej życie był już tak duży oraz fakt, że ona sama nie radzi sobie z chorobą przyspieszył naszą decyzję o leczeniu w Fundacji Drzewo Życia. Po pierwszych tygodniach był płacz i prośba o zabranie do domu, lecz w miarę upływu czasu, córka zaczęła zmieniać swoje decyzje i zobaczyła inny wymiar życia, które jej tam pokazano. Przeszła tam wiele godzin terapii indywidualnej (wielkie podziękowania dla p. Magdy Pintal za trud i wspaniałe podejście do naszej córki) oraz grupowej. Przeszliśmy również terapię rodzinną – wielkie podziękowania dla p. Magdaleny Pileckiej (do której jechaliśmy po kolejne porady z wielką chęcią mimo 310 km), która uświadomiła nam wiele błędów wychowawczych, że bezgraniczną miłością można też zaszkodzić – nie przeżyjemy życia za nasze dziecko, musimy dać mu dorastać i robić błędy na własny rachunek – ono też ma prawo do własnych decyzji i poczucia własnej tożsamości. Córka po 6 tygodniach terapii wyszła odmieniona, nie boi się kolejnego dnia, zaczęła się uśmiechać. Wiemy, że jeszcze długa droga przed nami, ale jest to naprawdę duży krok w stronę życia. Najpiękniejszym zdaniem było – „… dziękuję Wam, że mnie wysłaliście do Malawy – bo sama nie dałabym rady ……”. Mimo, że na początku wydaje nam się, że koszty są ogromne, ale nie przekładajmy ich na życie naszego dziecka. Dziękujemy wszystkim pracownikom ośrodka Fundacji Drzewo Życia za ich wspaniałą i trudną pracę.

    Wdzięczni rodzice i brat

  31. Gabrysia

    Cieszę się, że tu przyjechałam, ponieważ poznałam inne dziewczyny z takim samym problemem jak ja. W chwilach załamania wspierałyśmy się. Zrozumiałam tu, że jemy aby żyć a nie tyć. Tutaj nikt nas nie zmuszał do dojadania, a z czasem same zaczęłyśmy rozumieć, że jedzenie z wspólną rozmową przy stole to nie kara lecz przyjemność.

    Gabrysia

  32. Kinga

    Pobyt w Ośrodku podobał mi się, choć były momenty, podczas których wydawało mi się, że to jedno z najbardziej znienawidzonych przeze mnie miejsc – ale to były oznaki dołów. Przyjeżdżając do Malawy byłam pełna obaw. Bałam się, że będzie mi źle siedząc tu 6 tygodni z dala od domu, do którego jestem bardzo przywiązana. Atmosfera panująca w Ośrodku nie dała mi jednak odczuć tęsknoty za domem. W Fundacji czułam się jak w domu. Duża w tym zasługa Pani Eli. Także Pani Izy, która według mnie jest najlepsza opiekunką, a dzięki własnemu doświadczeniu potrafi zrozumieć swoje podopieczne. Będę tęsknić za jej zupami mlecznymi i wszystkimi innymi potrawami, które przygotowywała dla nas. Dzięki pobytowi w Ośrodku zdałam sobie sprawę z wielu rzeczy, które powinnam zmienić w swoim życiu. Bardzo wiele wyniosłam z terapii indywidualnych. Terapeutki od zajęć indywidualnych pracujące w Ośrodku są niesamowite. Czasem będąc z Panią Wiolą na terapii, której chciałabym za wszystko szczerze podziękować, miałam wrażenie jakby miała Ona czarodziejską kulę i czytała w moich myślach. Uważam, że w procesie leczenia najwięcej skorzystałam z terapii indywidualnej oraz rodzinnej, pozostałe były mniej dla mnie pożyteczne, ale pozwoliły na zapełnienie czasu i oderwanie myśli od tematu jedzenia. Pobyt w Malawie przyniósł mi wiele dobrego– uświadomiłam sobie co było faktyczną przyczyną tego, że zachorowałam na anoreksję jak również to co powinnam zmienić w swoim życiu. Opuszczając Ośrodek, jestem świadoma tego, że wciąż jestem chora, ale dużo mocniejsza do walki i do pracy w moim własnym domu. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale dzięki tym 6–ciu tygodniom w Malawie jestem pełna wiary w to, że mi się uda i jestem gotowa na konfrontację z rzeczywistością. Sądzę, że każda chora osoba, która zastanawia się nad tym, czy przyjechać do ośrodka, powinna się zdecydować, bo nic złego jej się tu nie stanie, a jedynie pobyt w Malawie może pomóc.

    Kinga

  33. Paulina

    Złe wspomnienia, wylałam dużo łez, czasami nie potrafiłam poradzić sobie z emocjami i wracałam do punktu wyjścia. Wiem, że już nigdy nie będę na początku tego, czego dowiedziałam się o sobie nikt i nic mi nie odbierze. Wiem, że to ode mnie zależy czy wygram wojnę z bulimią, czy poddam się po kilku bitwach.

    Dziękuję przede wszystkim Pani Wioli, której zaufałam, powierzyłam najwstydliwsze sekrety, a ona otworzyła mi oczy i pokazała, że mogę być szczęśliwa bez bulimii. Dziękuję Pani Eli, która dołożyła wszelkich starań aby umilić nam pobyt w Ośrodku i znosiła nasze humory, dziękuję opiekunkom– sympatycznej Ani, Karolinie oraz Pani Izie za codzienną pomoc przy odstresowaniu. Pobyt należał do najtrudniejszej rzeczy w moim życiu, ale pomógł mi i pokazał jak walczyć z samą sobą, z bulimią i własnymi słabościami. Podjęłam słuszną decyzję.

    Paulina

  34. Fundacja Drzewo Życia

    Uważam, że Ośrodek pomógł mi uświadomić sobie wiele rzeczy. Niestety wiem, że przede mną jeszcze bardzo dużo pracy, niektóre zajęcia mnie irytowały, ponieważ nic z nich nie wynosiłam. Jednak to miejsce pomogło mi zrozumieć jak dużo odbiera mi choroba.

    A…..

  35. Fundacja Drzewo Życia

    Uważam, że Ośrodek był mi bardzo pomocny, pomógł mi otworzyć oczy na moją chorobę i dotrzeć do rzeczy, z których wcześniej nie zdawałam sobie sprawy. Uświadomiłam sobie tutaj jak bardzo moje podejście do jedzenia i życia odbiega od normalności. Rodzinna atmosfera sprawiła, że czułam się swobodnie i komfortowo. Moja decyzja o przyjeździe tutaj była spontaniczna co świadczy tylko i wyłącznie o tym, że czasem pochopne decyzje są najlepszymi decyzjami. Wierzę, że czuwał nade mną jakiś anioł, który pomógł mi powiedzieć „chcę tu zostać”. Gdyby nie pobyt tutaj byłoby zapewne ze mną dużo gorzej, a tak uczę się siebie od nowa, przypominam sobie uczucia, o których dawno zapomniałam, na mojej twarzy wreszcie pojawia się szczery uśmiech. Bardzo boję się zetknięcia z rzeczywistością poza Ośrodkiem, powrotu do świata i ludzi, którzy nie do końca rozumieją moją chorobę, boję się że nie dam rady……… Ale te uczucia towarzyszą chyba większości z nas. Dzięki temu miejscu zyskałam wiele, przede wszystkim świadomość i nadzieję na lepsze życie. Bałam się, że przyjeżdżając tutaj zmarnuję wiele czasu, teraz wiem, że gdyby nie przyjazd tutaj wciąż marnowałabym sobie życie. Nie wiem co będzie jak wrócę do domu, ale żyję nadzieją, że będzie dużo lepiej, że znów zapragnę spełniać marzenia, które w chorobie stały się tak odległe i nierealne. Boję się powrotu do domu, jednocześnie nie mogę się już go doczekać. Uspokaja mnie jednak świadomość, że mogę tutaj wrócić i po wyjściu nie zostanę sama, że mam na kogo liczyć. Myślę że kluczem do sukcesu jest chęć do walki i wiara że się uda. Czy uda się mnie? Nie wiem……… ale przecież nikt nie zabronił mi wierzyć.

    Dziękuję za wszystko

  36. Żaczek

    Dzięki pobytowi w Ośrodku zyskałam zupełnie nowe spojrzenie na bardzo poważną chorobę jaką jest anoreksja. Szereg terapii indywidualnych, jak i grupowych oraz inne zajęcia terapeutyczne pozwoliły mi i moim rodzicom dowiedzieć się wielu ważnych informacji dotyczących tego dlaczego zachorowałam i jak poważna jest moja sytuacja. Mimo tego, iż wiedziałam, że anoreksja wcale nie jest moją „przyjaciółką”, tak jak uważałam jakiś czas wcześniej, to Ośrodek jeszcze bardziej umocnił mnie w tym przekonaniu. Pragnęłam wolności od natrętnych myśli dotyczących jedzenia, chęci spalania kalorii. Teraz ją zyskałam, jestem wolna i za to gorąco chciałabym podziękować całej kadrze Ośrodka. Oprócz tego poznałam tam naprawdę wspaniałych ludzi. Dziewczyny, z którymi spędziłam 5 tygodni na zawsze pozostaną w mojej pamięci. To zaskakujące, że mimo tak krótkiego czasu można tak poznać i pokochać jakieś osoby. Nasze spacery, żelki, wspólne oglądanie telewizji i rozmowy przy odsiadkach to wspomnienia, które mimo nieprzyjemnej otoczki, jaką były nasze choroby, do których z przyjemnością i uśmiechem będę wracać przez całe moje życie. Na początku bardzo bałam się wejścia w grupę, wszystkie dziewczyny były starsze ode mnie. Teraz wiem, że wiek nie ma znaczenia. Bardzo chciałabym podziękować również wszystkim opiekunkom, w szczególności Pani Madzi i Karolinie. Za całą atmosferę, za godziny pełne śmiechu, za pieczenie ciastek i jabłek z cynanomen. Były to osoby, z którymi zawsze można było porozmawiać i nie tylko.

    Podsumowując chcę powiedzieć, że bardzo DZIĘKUJĘ.

    Żaczek

  37. Natalia K.

    Podczas pobytu najbardziej podobały mi się zajęcia z decoupage, rozmowy wspólne z istoty choroby. Dziękuję Pani Tereni za wspaniałą, matczyną opiekę i atmosferę. Dziękuję za podejście do nas i do rozmów z nami. Dziękuję Karolinie za ploteczki, rozmowy, ciepły uśmiech i przytulanie. Dziękuję również Pani Wioli od terapii indywidualnej, dzięki której zobaczyłam siebie, chorobę i moje Życie w innej perspektywie. Za pomoc, chęci i szczerość. Polecam wszystkim pobyt w Fundacji, ponieważ panuje tutaj domowa atmosfera. Znajdziecie tu osoby, które zawsze szczerze z Wami porozmawiają, oraz przede wszystkim pomoc terapeutów, która jest bardzo ważna w powrocie do normalnego życia. Musicie wiedzieć, że jest tutaj chwilami ciężko, ale kto powiedział, że będzie łatwo. Jeśli chce się coś osiągnąć, to wysiłek jest konieczny. Oczywiście wiele momentów jest tutaj niezapomnianych i bardzo sympatycznych, więc nie ma się czego bać. Życzę Wam powodzenia, wytrwałości i powrotu do zdrowia (chciałam napisać szybkiego powrotu do zdrowia, lecz musicie pamiętać że szybki powrót do zdrowia nie jest wcale powrotem). Głowa do góry i całuski.

    Natalia K.

  38. Aleksandra

    Uważam, że Fundacja jest miejscem, które pomoże każdej chorej. W „Słonecznym Domu” panuje prawdziwie domowa atmosfera, co pomaga zarówno jeść jak i zaufać. Każda z opiekunek jest wyjątkowa, ale wszystkie są równie otwarte i pomocne w chwilach zwątpienia. Każda z nich rzetelnie wywiązywała się ze swoich obowiązków. Warunki mieszkania były zwyczajnie domowe, a możliwość uczestnictwa w przygotowywaniu posiłków, czy ustalaniu jadłospisu stwarzało poczucie niewielkiej kontroli nad jedzeniem, co początkowo było dla mnie bardzo istotne – z czasem najważniejsze stało się tylko to, czy jem coś co mi smakuje. Obiady przywożone przez firmę cateringową smakowały domowo i były bardzo smaczne. Wszystko w tym temacie było dopięte na ostatni guzik, by jak najbardziej ułatwić leczenie. Nie do końca dostrzegałam chorobę – wychodząc z ośrodka czuje się odmieniona bardziej, aniżeli sądziłam że to możliwe. Cieszę się że trafiłam do tego miejsca.

    Aleksandra

  39. Fundacja Drzewo Życia

    Dzięki pobytowi w Ośrodku odzyskałam chęć, by walczyć o swoje życie. Odpowiednia pomoc dała mi chęć do walki z chorobą. Z całego serca mogę polecić to miejsce. Dziękuję wspaniałym opiekunkom, terapeutkom oraz Pani Eli za pełne zaangażowanie w pomoc takim dziewczynom jak ja.

    Chcąca pozostać anonimową pacjentką

  40. Zadowolona pacjentka

    Najbardziej podobała mi się przyjazna atmosfera, wręcz rodzinna. Zrozumiałam tu dużo rzeczy i otrzymałam pomoc od wszystkich bez wyjątku. Niczego mi nie brakowało. Ośrodek jest bardzo pomocny dla osób, które bardzo chcą wyzdrowieć. Terapie dają bardzo dużo, otwierają oczy na różne sprawy. Osoby tu pracujące pomagają jak tylko potrafią najlepiej. Polecam każdemu, kto cierpi na zaburzenia odżywiania skorzystanie z pomocy Fundacji.

    Zadowolona pacjentka

  41. A.

    Po sześciu tygodniach spędzonych w Malawie mogę stwierdzić, że jest to Fundacja naprawdę pomagająca osobom chorym na anoreksję lub bulimię. Najmilej będę wspominała chwile podczas dyżurów z opiekunką Karoliną, która zawsze miała czas na rozmowę z podopiecznymi. Karolina jest świetną opiekunką, nie traktuje nikogo gorzej, zawsze organizuje czas tak, by dziewczynom się nie nudziło. Sam osrodek , jak wszystko na świecie ma swoje plusy i minusy, ale dzięki opiece ludzi i „szefowej „– Pani Eli, dziewczyny dostają wszystko co ma im ułatwić pobyt w Malawie.

    A.

  42. Magda

    Pobyt tu wiele mi dał. Mogłam poznać osoby, które wspierały mnie, motywowały do walki. Rozumieliśmy się czasem nawet bez słów. Terapie i rozmowy pomogły mi w rozpoczęciu akceptowania samej siebie. Pracuję nad pewnością siebie. Jestem wdzięczna za udzieloną pomoc i życzliwość. Polecam ośrodek wszystkim zmagającym się z chorobą.

    Dziękuję! Magda

  43. Maja Kozłowska

    Atmosfera panująca w ośrodku jest prawdziwie domowa. Czułam się tu bezpiecznie i komfortowo. Opieka zarówno ze strony opiekunów i terapeutów jest niezwykle profesjonalna. Poznałam tu wielu nowych, wspaniałych ludzi. Zaczęłam poznawać również siebie na nowo i na pewno będzie to duży krok w moim procesie zdrowienia. Chociaż nie wszystko było idealne – jak to w życiu – to gorąco polecam pobyt w domku z niebieskim dachem wszystkim cierpiącym na zaburzenia odżywiania. Sześciotygodniowy turnus na zawsze pozostanie w moim sercu jako cudowne wspomnienie i nauka życia. Jak tutaj weszłam po raz pierwszy byłam zagubiona i przerażona, ale po kilku chwilach poczułam się jak w domu i tym razem z przerażeniem patrzyłam na upływające dni. Izuniu kochana dziękuję za Twoje wsparcie, za cudowne owsianki i przepyszne zupy krem (otwórz swoją knajpę!!!), za rozmowy na papierosie, za Twoją groźną minę, gdy patrzyłaś czy wszystko zjadłam. Dziękuję Ci nawet za słynne słowa: „Majka usiądź sobie”, które doprowadzały mnie do furii, ha, ha, ha.
    Karolinko Tobie dziękuję za cudowny uśmiech nawet o 7 rano, gdy pierwsza czekałam na ważenie, za piękne zdjęcia, które będą cudną pamiątką na całe życie, za słynna wycieczkę do Karpackiej Troi i za wspólne jedzenie kanapek w kinie (punkt 19.00).
    Dziękuję wszystkim terapeutom, cudownej pani Wioli, która pomogła zrozumieć mi jak bardzo jestem chora i za każdą cenną godzinę, którą mi poświęciła – to dla mnie niezwykłe lekcje. Dziękuję pani Eli, która dzielnie stała na straży i trzymała wszystko w ryzach i która pomimo tak wielu obowiązków zawsze znalazła czas na rozmowę z nami. Dziękuję pani Dominice – dietetyczce za to, że pokazała jak dużo można jeść i nie tyć!
    Gorąco zachęcam do turnusu w Malawie. Jeżeli cierpisz na zaburzenia odżywiania i się zastanawiasz nad przyjazdem, uwierz mi WARTO! Mój numer telefonu: 603882072 – zadzwoń jeśli chcesz.

    Maja Kozłowska

  44. Anna K.

    Pobyt w Ośrodku był intensywnym przeżyciem. Dopiero tutaj przy wielu zajęciach i zdystansowaniu się do starego środowiska uświadomiłam sobie wiele mechanizmów w mojej głowie. Tutaj zostałam postawiona pod ścianą, ale jest to skuteczny sposób by się otrząsnąć, wytrzeźwieć, zacząć analizować i zacząć wprowadzać zmiany. Ośrodek w pełni tworzy możliwości ku zdobyciu większej świadomości dzięki specjalistom i wielu zajęciom z nimi oraz ciepłej, bezpiecznej domowej atmosferze.

    Anna K.

  45. Fundacja Drzewo Życia

    Pobyt w ośrodku pozwolił mi uświadomić sobie wiele rzeczy z których wcześniej nie zdawałam sobie sprawy. Dało mi to motywację do dalszej walki z chorobą, chociaż wiem, że przede mną jeszcze długa droga. Ośrodek jest naprawdę godny polecenia osobom zmagającymi się z zaburzeniami odżywiania. Nigdzie indziej nie dostanie się takiej pomocy.

    Karolcia, lat 17

    tel. 784 051 005

    Pobyt w ośrodku dał mi dużo siły i uświadomił mi jak życie jest piękne. Dzięki niemu mam ochotę walczyć z chorobą i cieszyć się każdym dniem. Jedynym minusem była pobudka o 7 rano.

    Aleksandra

    tel. 606 817 946

  46. Fundacja Drzewo Życia

    Ośrodek w Malawie jest najlepszym miejscem dla osób, które chcą podjąć walkę z anoreksją i bulimią. W ośrodku żyje się jak w domu co przekłada się na funkcjonowanie po zakończeniu turnusu. Bardzo duża ilość intensywnej terapii, która jest niezwykle potrzebna w procesie leczenia. Szerokie grono doświadczonych terapeutów, którzy współpracują z Fundacją są po prostu świetni. Opiekunki, które spędzają z nami czas są niezwykle pomocne zarówno w dobrych jak i w złych chwilach. Przede wszystkim rozumieją i starają się nas zrozumieć. Chylę czoła przed panią Elą, która wykonała ogrom pracy w stworzeniu tego ośrodka. Pod każdym względem odzyskałam wiarę w siebie i w życie, które jest przede mną i chcę i chcę czerpać z niego jak najwięcej. Nie wyobrażam sobie wejścia na drogę prowadzącą do wyjścia z choroby bez pobytu w Malawie. Dziękuję wszystkim za wszystko.

    Jeśli ktoś chciałby kiedyś wybrać się na turnus i zadać parę pytań podaję maila. Zawsze odpisuję: karola.m@gmail.com

  47. Fundacja Drzewo Życia

    „Pobyt oceniam bardzo na plus chociaż na początku bardzo sceptycznie i wrogo byłam nastawiona na wszystko i nie dawałam sobie ani innym szans na uzyskanie pomocy. ….. Jestem pozytywnie zaskoczona, pełniejsza sił do dalszej walki, wiem że da się. Bardzo polubiłam Panią Elę, Izę i Karolinę. Wszystkie wniosły coś dobrego w moim życiu, z pewnością warto było wkurzać się, płakać i śmiać będąc w Ośrodku. Nie żałuję ani jednej chwili i chciałabym któregoś dnia powrócić do Malawy w pełni zdrowa i potwierdzić tym każde słowo, że wszystko zależy od nas samych, ale i bez przyjęcia pomocy od innych, sami nie dostrzegamy swoich błędów. Już tęsknię za Malawą i dziękuję najbardziej jak potrafię za wszystko. Za to, że każdy był sobą, za przeganianie czarnych chmur (tu wielkie podziękowania dla Pani Agnieszki) i za to, że każdy kogo tu spotkałam, włożył w tę Fundacje pełne serce. Po stokroć dziękuję, chociaż to za mało by wyrazić moją wdzięczność.”

  48. Fundacja Drzewo Życia

    Pobyt tutaj bardzo mi pomógł. Spojrzałam inaczej na świat, zaczęłam dostrzegać pozytywy oraz pokonałam strach do jedzenia. Przekonałam się, że można pokonać chorobę, trzeba tylko chcieć. Pani Iza bardzo pomogła wspólnymi rozmowami i radami. Dawała ogromne wsparcie.

    Karolina

    Pobyt tutaj wiele mi dał. Mogłam poznać osoby, które wspierały mnie i motywowały do walki. Rozumieliśmy się, czasem nawet bez słów. Terapie i rozmowy pomogły mi w zaczęciu akceptowania samej siebie. Pracuję nad pewnością siebie. Jestem wdzięczna za udzieloną pomoc i życzliwość. Polecam wszystkim zmagającym się z chorobą. Dziękuję!

    Magda

    Podczas pobytu najbardziej podobały mi się zajęcia p. Ani, jestem w nich zakochana, a Panią Anię uwielbiam. Myślę, że terapia indywidualna z Wojtkiem przerosła moje oczekiwania. W połączeniu z p. Anią dało mega efekt.

    Turnus zleciał mi bardzo szybko, mimo to był to bardzo intensywny, miły i efektywnie spędzony czas. Na początku moja motywacja była bardzo słaba, niespecjalnie chciałam wyzdrowieć. Terapie, zajęcia i rozmowy, które się tutaj odbyły były dla mnie pierwszym ważnym krokiem do zmiany. Pobyt tutaj dał mi bardzo dużo: dostrzegłam pewne ważne rzeczy, poznałam nowych ludzi, zyskałam motywację do pracy i odkryłam siebie … Doszłam do wniosku, ze Malawa zmienia ludzi. To, co jeszcze sześć tygodni temu wydawało się najważniejsze, ale też i kruche straciło na ważności… Bardzo dziękuję za wszystko czego się tu nauczyłam, czego doświadczyłam. Będzie mi brakowało zajęć i terapii, wspólnych wyjść, posiłków zjadanych w miłej atmosferze. Nawet się nie spodziewałam, że w tak krótkim czasie mogę przejść taka zmianę, zbudować fundament zdrowego, normalnego życia. Mam nadzieję, wszystkie osoby, które tu przyjadą doświadczą tego co ja, skorzystają z tego czasu.

    DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO I TĘSKNIĘ!

    Pobyt w fundacji był dla mnie niełatwym, ale wiele wnoszącym w moje życie doświadczeniem. Był to niezmiernie intensywny okres, podczas którego musiałam wielokrotnie konfrontować się z sobą i swoją chorobą. Brak telefonu pomagał mis kupić się na sobie, z dystansu przemyśleć swoje życie, a także usamodzielnić się. Nauczyłam się tu wyrażać swoje uczucia, nie kryć swoich myśli, a także rozwiązywać problemy bez pomocy rodziców. Przekonałam się, że potrafię jeszcze normalnie jeść bez wymiotowania i głodówek. Terapia indywidualna pomogła mi odkryć źródło wielu moich problemów i dowiedzieć się wielu rzeczy o sobie. Ośrodek zapewnia wspaniałe warunki do leczenia. Nie skupia się tylko na jedzeniu ale przede wszystkim na intensywnej terapii. A przy tym daje do ręki wiele praktycznych narzędzi radzenia sobie w codziennym życiu z chorobą. Panuje tu bardzo życzliwa atmosfera i każdemu pacjentowi poświęca się dużo czasu. Dziękuję za wszystko czego doświadczyłam w ośrodku i gorąco polecam fundację wszystkim zmagającym się z zaburzeniami odżywiania.

    Po przyjeździe do Malawy byłam przerażona. Przez pierwszy tydzień wydawało mi się, że to nie jest miejsce dla mnie – może dlatego, że przeraził mnie wygląd innych dziewczyn – anorektyczek. Po tygodniu okazało się, że wcale nie jest tak strasznie, wszystkie mimo naszych chorób zbliżyłyśmy się do siebie. Zaczęłyśmy tworzyć grupę i pomagałyśmy sobie w walce z naszymi problemami. Było ciężko lecz po 6 tygodniach, mimo wielu kryzysów i łez jedyne co mi się ciśnie na usta, to słowa „DZIĘKUJĘ”. Dziękuję pani Wioli – mojej terapeutce za wspieranie i pokazywanie, że te wszystkie złe myśli, te wszystkie problemy mogą minąć – wystarczy znaleźć w sobie siłę. Dziękuję Opiekunkom za jedzenie, za „uczenie porcji” i za wszystkie dni kiedy nie mogłam przestać się śmiać. Karolina M. i Karolina K. uwielbiam Was. Dziękuję Pani Eli za to, że powstało to miejsce, bez tego bym sobie chyba nie poradziła, dziękuję za wiarę w nas i wsparcie. Polecam to miejsce wszystkim, którzy mają „problemy z jedzeniem”, wszystkim którzy myślą, że sobie nie radzą… To miejsce to CUD!

    Iga, tel.535 049 650

  49. Fundacja Drzewo Życia

    Dzień Dobry.

    My, Rodzice córki, która przebywała w Ośrodku w Malawie, chcemy z całego serca podziękować za wszelkie dobro, jakiego doświadczyliśmy, za włożoną pracę terapeutów i opiekunów, a przede wszystkim Pani Elżbiecie za to, że założyła taki Ośrodek i wytrwale go prowadzi. Niech rośnie w siłę i nabiera coraz większego doświadczenia, aby nieść pomoc w coraz skuteczniejszy sposób. Na naszych oczach, każdego dnia i tygodnia obserwowaliśmy rzeczy wielkie, jak pozytywnie zmienia się nasza córka i to zarówno duchowo, jak i fizycznie. Jeszcze raz wielkie dzięki za wszystko. Pozostaniemy zawsze wdzięczni za otrzymane dobro.

    Rodzice uczestniczki turnusu od 4 maja do z roku

  50. Agata

    Byłam przeciwna, kiedy rodzice wysunęli pomysł wyjazdu do Malawy. Mimo to, gdy już znalazłam się na miejscu postanowiłam skorzystać z danej mi szansy odmiany swojego życia na lepsze. Nadal jednak miałam wiele obaw związanych z moim tak długim pobytem w fundacji. Między innymi bardzo się bałam, że wśród dziewczyn narodzi się rywalizacja skierowana ku chorobie. Tymczasem okazałyśmy się dla siebie największym wsparciem. Wreszcie mogłyśmy dać upust skrywanym dotąd emocjom i wyznać czego tak naprawdę się boimy. Wyrazy wdzięczności kieruje również ku naszym opiekunkom, które mimo, że nie zostały obsadzone na stanowisku psychologa to chętnie odbywały z nami rozmowy starając się zrozumieć nasze położenie oraz dzieląc się własnymi doświadczeniami. Dzięki temu w ośrodku zrozumiałam, że nie jestem odmieńcem, ponieważ każdy z nas ma w życiu problemy i ludzie różnie je odreagowują, a ja muszę nauczyć się innego sposobu niż ten, który mnie sprowadził do Malawy. Dzięki terapiom przestałam bagatelizować trudności, które mnie spotykają i postanowiłam nie odkładać spraw, które pozostawiłam niedokończone, by w końcu je zamknąć. Dowiedziałam się również, że mam prawo do błędów i mogę prosić o pomoc. Teraz śmiało powiem, że staję się odważniejsza, a to sprawia, że moje życie nabiera kolorów. Nie mogę się doczekać kiedy ujrzę całą paletę barw.

    Agata

  51. Aleksandra

    Życie, które prowadziłam dotychczas było egzystencją pozbawioną sensu. Jedynym wyznacznikiem mojego jestestwa była najbardziej integralna i fizjonomiczna część życia, a mianowicie jedzenie. Wiedziałam, że sama nie poradzę sobie z zaburzeniami odżywiania, które mnie niszczą. Ośrodek w Malawie był jedyną szansą, aby zacząć normalnie funkcjonować i czerpać radość z życia. Po przestąpieniu progów „Słonecznego Domu” w całości oddałam się specjalistom i nie zawiedli mnie ani w jednym calu. Już po pierwszym tygodniu pobytu zaczęłam odczuwać zmiany. To tak jakbym budowała siebie na nowo z pomocą osób, które mnie otaczały. Dokładały one po cegiełce do moich nowych fundamentów. Mam na myśli panią Elę, terapeutów, w szczególności indywidualną, lekarzy, p. dietetyk, panie opiekunki oraz dziewczyny, które są bliskie memu sercu. W ośrodku można było odczuć pełną gamę emocji. Płakałyśmy ze śmiechu, złości, wzruszenia. Uczyłyśmy się być szczere wobec siebie i innych. Dzięki temu nauczyłam się akceptować wszystkie emocje i wiem jak sobie z nimi radzić. „Słoneczny Dom” wniósł wiele promieni w moje życie i oświetlał drogę, która prowadziła do wyzdrowienia. To w nim z zagubionej dziewczynki przemieniłam się w pewną siebie kobietę, która jest gotowa zmierzyć się ze światem. Z pełnym przekonaniem mogę polecić ośrodek. Tutaj w Malawie człowiek doznaje oświecenia i zyskuje oręż, jakim jest wiara w siebie oraz to, iż nic nie jest niemożliwe.

    Aleksandra

  52. Emilia & Agata

    Podczas pobytu najbardziej podobało mi się nastawienie opiekunek, terapeutów i pani Eli. Domowa atmosfera sprawiła, że 6 tygodni pobytu w Malawie szybko przebiegły. Przede wszystkim zabrakło większej liczby zajęć z panią Agnieszką. Pobyt uważam za udany. Terapeuci ze wszystkich sił starali się mi pomóc. Za to jestem im wdzięczna. Po przyjeździe do ośrodka poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Pytałam się „Gdzie jestem?” rodzicom mówiłam, że nie chcę się leczyć. Jednak po przepracowaniu tego na terapiach pojęłam, iż potrzebuję pomocy i bardzo tego pragnę. Cudowne były terapie grupowe z panią Agnieszką, która emanuje niesamowitą energią. Terapia indywidualna sprawiła, że z 0% dotarłam do 50%, wiele rzeczy pojęłam. Dzięki panu Wojtkowi uwierzyłam w swój potencjał. Zajęcia komunikacyjne z panią Martą były intrygujące. Terapeutka wprowadziła w atmosferę domu harmonię, której potrzebowałam. Z wielką radością wyczekiwałam pani Ani, która prowadziła zajęcia artystyczne. Tworzyłam na nich wiele obrazów, z których jestem dumna. Warsztaty z panią Dominiką zostały określone na początku przeze mnie jako zbyt długie. Jednak potem ze względu na debaty na temat jedzenia i jadłospisu brakowało mi jeszcze 1 godziny. Bardzo je polubiłam. Konwersacje z psychiatrą sprawiły, iż poukładałam w swojej głowie rozbiegane myśli. Przepustki, czyli ostatni tydzień stwierdzam, że był bardzo przydatny do sprawdzenia samego siebie. Nigdy nie zapomnę o dobroci pani Eli i o tym jak dużo pracy włożyła w uporządkowanie tego „Słonecznego Domu”. Malawa napawa mnie radością.

  53. Iwona

    Jadąc do Malawy byłam zrezygnowana, bez nadziei na jakąkolwiek zmianę oraz sceptycznie nastawiona do wszystkich specjalistów, którzy fachowo trudnią się leczeniem zaburzeń odżywiania. Gdy usiadłam przy długim stole jadalnym i otrzymałam do przeczytania regulamin oraz umowę, przeraziłam się – tyle nakazów i zakazów. Chciałam uciec. Jednak nie miałam dokąd. Zostałam i zaufałam. Z czasem zrozumiałam, że zasady obowiązujące w ośrodku, zostały stworzone, aby mnie chronić i wesprzeć w procesie leczenia. Oczywiście miałam pewne oczekiwania – chciałam zrozumieć, co się ze mną dzieje, kim jestem i czego chcę. Chciałam odnaleźć siebie. Naturalnie nie osiągnęłam wszystkiego, jeszcze dużo pracy przede mną, aczkolwiek uświadomiłam sobie swój stan, dostrzegłam objawy i skutki choroby oraz zrozumiałam jej przyczyny. Nie wypracowałabym tego sama. Pomogły mi pani Ela, opiekunki, psychoterapeuci, psychiatrzy oraz pani dietetyk. Wszystkie osoby zaangażowane w fundacji „Drzewo Życia”, włożyły wiele uczucia, wysiłku, pracy i czasu, abym przestała wegetować i zaczęła żyć. W ośrodku znalazłam bliskość i zrozumienie pozostałych uczestniczek, które otwarcie dzieliły się przeżyciami, emocjami i empatią. Tutaj płonie prawdziwe ognisko domowe. Atmosferę „Słonecznego Domu” najlepiej oddają słowa Christiana Morgensterna: „Dom to nie miejsce, w którym mieszkasz, ale to, gdzie cię rozumieją”.

    Iwona

  54. Iwona

    Problemy zaburzeń odżywiania dotyczą nie tylko młodych ludzi. Mam 45 lat, z czego ostatnich 8 przeżyłam w towarzystwie anoreksji. Kiedy już dotarło do mnie, że mam problem usiłowałam znaleźć pomoc w miejscu mojego zamieszkania. Niestety, nie udało mi się – brak specjalistów w tym kierunku oraz ośrodków specjalizujących się w leczeniu tego rodzaju zaburzeń. Bardzo chciałam się wyleczyć, więc w olbrzymiej desperacji zdecydowałam się nawet na pobyt na oddziale psychiatrycznym. To była porażka, tam sięgnęłam dna, to absolutnie nie jest miejsce dla osób z zaburzeniami odżywiania. Wtedy moja Rodzina odnalazła stronę Fundacji w Internecie… Przyjazd tutaj to najlepsza rzecz, która mogła mi się przydarzyć. Wiem już, że bez pobytu w Ośrodku nie dałabym rady. Intensywność i różnorodność terapii psychologicznych oraz fachowość i empatia opiekunek dała mi możliwość wejścia na drogę zdrowienia i pokazała mi w jaki sposób mam nią dalej podążać. Dziękuję Wam bardzo.

    Iwona

  55. Drzewo Życia

    „Drzewo Życia” to bardzo dobra nazwa dla Fundacji, bo ona właśnie pozwoliła mi życie odkryć na nowo. Jestem pewna, że każda osoba z zaburzeniami odżywiania, niezależnie od etapu choroby wyniesie z pobytu tyle ile nie byłaby w stanie nigdzie indziej. Tutaj znalazłam kompletną opiekę i pomoc skrojoną idealnie na miarę. Dzięki dużemu doświadczeniu osoby związane z tym miejscem są w stanie sprostać oczekiwaniom i potrzebom i wiem, że „wiedzą lepiej” – wystarczy im zaufać, oddać się całkowicie i bez reszty. Kilka tygodni, które tu spędziłam pozwoliły mi nie tylko poznać chorobę „od podszewki” i przyjrzeć się jej z każdej strony, ale też przede wszystkim, spotkałam tu wreszcie siebie. Nauczyłam się tak jeść, że codzienność wcale nie jest nudna, ludzie są do siebie bardzo podobni (każdy się czegoś boi !), a na zaufaniu zbudować można piękne rzeczy. Trudno wyrazić słowami to, co dostałam od Fundacji i przeżyłam w Malawie, ale czuję, że to jedna z najlepszych decyzji w moim ŻYCIU.

    Dziękuję, pozdrawiam, polecam

    Podczas pobytu najbardziej podobało mi się bardzo indywidualne podejście do każdego pacjenta oraz to, że pobyt w Ośrodku się nie dłużył. Pobyt i przyjazd do Ośrodka był jedną z najlepszych decyzji, które podjęłam. Ten czas, który tutaj spędziłam zmienił moje podejście do jedzenia, życia i przede wszystkim samej siebie. Po pobycie czuję większą motywację do działania, do walki z chorobą oraz przede wszystkim do życia. I chociaż wiem, że zdrowa jeszcze nie jestem, że choroba jest jeszcze we mnie, to jestem pewna, że dam sobie z nią radę. Bardzo polecam Ośrodek w Malawie, dzięki niemu mój cały proces terapeutyczny bardzo przyspieszył i stał się bardziej owocny. Myślę, że bez przyjazdu tutaj nie dałabym sobie rady z chorobą.

  56. Agata

    Bardzo fachowe i profesjonalne podejście do leczenia chorób odżywiania ze strony terapeutów. Różnorodny dobór zajęć wspiera terapię indywidualną. Malawa to także magiczne miejsce, które zmusza nawet najbardziej opornych do refleksji nad własnym życiem i chorobą. Tu można zobaczyć, że bulimia i anoreksja nie są naszymi przyjaciółkami. Obcowanie na co dzień z ludźmi, którzy są chorzy na to samo, napędza do działania. Malawa to taki azyl, który buduje bardzo duże poczucie wartości.

    Agata

  57. Ania

    „Odnalazłam siebie na nowo, spojrzałam na swoje życie, przeszłość z nowej perspektywy, zaczynam żyć”. Tak najtrafniej opisałabym wrażenia po pobycie w Słonecznym Domu w Malawie. Wołałam o pomoc, lecz nikt mnie nie słyszał. „Krzyczałam” by ktoś na mnie spojrzał, lecz nikt mnie nie widział. Pragnęłam bliskości, dotyku, lecz ich nie odczuwałam. Zaglądając w terapii w głąb siebie pozwoliłam – sama sobie dostrzec rzeczy wcześniej dla mnie niewidzialne. Nie było to łatwe, kosztowało wiele energii, łamania barier i własnych ograniczeń. Właśnie tutaj było to możliwe w atmosferze zrozumienia, ciepła i wzajemnego szacunku, Bezpiecznie i ZDROWO!!!

    Ania, 27

  58. Jagoda

    Choruję na zaburzenia odżywiania 9 lat. Kiedy przyjechałam do ośrodka byłam już 3 lata w terapii. Nie spodziewałam się, że pobyt w Malawie będzie dla mnie tak wartościowy – odkąd wyszłam z ośrodka bardzo dobrze sobie radzę, bo nigdy tak dobrze sobie nie radziłam. Gdybym miała możliwość, z chęcią kontynuowałabym terapię indywidualną, gdyż uważam, że p. Wiola jest najlepszym terapeutą, jakiego do tej pory spotkałam. Pobyt nie należał do łatwych i przyjemnych (wszak gdybym chciała, aby było łatwo i przyjemnie, to pojechałabym na, powiedzmy Dominikanę) niemniej jednak wniósł wiele dobrego do mojego życia.

    Jagoda

  59. Rodzice ukochanej córki

    Jesteśmy rodzicami, których Córka już w wieku 11 lat zachorowała na anoreksję, a nawet chyba nieco wcześniej. Nikt w to nie chciał uwierzyć, „to przecież dziecko i to niemożliwe”, najczęściej komentowano stan córki. „Dajcie spokój pewnie jej minie, dzieci często nie chcą jeść”, itp. przekonania na chwilę uspokajały nas, ale wiedzieliśmy, że coś jednak niedobrego się dzieje. Problemów nie dostrzegali nauczyciele, szczególnie od zajęć wf, lekarze, bo wyniki miała dobre, ale waga malała. Od pewnego momentu, już nie mieliśmy wątpliwości i choroba została zdiagnozowana jednoznacznie – anoreksja. Niestety okazało się jednak, że i w takim wieku jest to możliwe. Szukanie specjalistów lekarzy, terapeutów okazało się wielkim wysiłkiem, a rezultaty leczenia niezbyt owocne. Po dwóch latach terapii w różnych miejscach, trafiliśmy do ośrodka w Malawie. Pobyt był trudny, rozstanie z dzieckiem na 6 tygodni i niepewność co dalej? Trudno dzisiaj już mówić o sukcesie, ale można w każdym razie o nadziei. Jesteśmy w procesie leczenia, ale wszyscy już od rozpaczy przeszliśmy do racjonalnego działania i wspierania Córki w sposób umiejętny, a nie przypadkowy. Oczywiście jednej recepty niestety nie ma, ale dzisiaj wiemy, że przede wszystkim trzeba poznać i zrozumieć tę chorobę, a nade wszystko to, jak czuje się osoba, do której „przyczepiła się” anoreksja. Jesteśmy zdania, że terapeuci, psycholodzy rozwojowi, czy kliniczni, którzy nie mieli do czynienia z tą chorobą niewiele mogą pomóc, choć mają dobrą wolę. Czytali o tej chorobie i dobrze, ale jeśli nie poznali jej dogłębnie i bezpośrednio, to trudno trafić im do umysłów pacjentek. Fundacja Drzewo Życia to miejsce, w którym specjaliści mają podejście do dziewczyn i wiedzą, jak z nimi rozmawiać, z jednej strony stawiając twarde granice, a z drugiej okazują serce i zrozumienie i to z pewnością ich wyróżnia. Nawet jeśli rodzice postępują tak samo, to jednak nie wystarczy, bo osoby z zewnątrz mają w sytuacji choroby silniejszy wpływ. Fundacja Drzewo Życia to miejsce bardzo ważne i godne polecenia, tworzą je Osoby, które oprócz woli pomocy, mają też doświadczenie. Polecamy to miejsce wszystkim rodzicom dziewczyn i samym kobietom dorosłym. Sugerujemy, żeby nie czekać zbyt długo, że dzieci z tego wyrosną, że im minie choroba. Minie jedynie czas, a ten w walce z tą chorobą jest długi, więc nie warto go tracić…

    Rodzice ukochanej córki

  60. Uczestniczka turnusu

    Ośrodek w Malawie jest niesamowitym miejscem, w którym osoby zmagające się z zaburzeniami odżywiania mogą podjąć walkę o swoje zdrowie i życie, mając oparcie we wspaniałej kadrze terapeutycznej i opiekuńczej. Domowa, rodzinna atmosfera, liczne terapie i zajęcia oraz oddani terapeuci i opiekunki Ośrodka, którzy w każdej sytuacji są gotowi udzielić pomocy i wsparcia – to wszystko sprawia, że Słoneczny Dom jest prawdziwym domem, w którym można poznać, zrozumieć siebie i zacząć na nowo układać swoje życie, tak, by nie rządziła nim już choroba, ale możliwość realizacji naszych planów i marzeń.

    Uczestniczka turnusu

  61. Szczęśliwi i wdzięczni rodzice

    Malawa uratowała naszą córkę” – tak możemy powiedzieć dziś po piętnastu miesiącach od powrotu Marty z ośrodka. Decyzja o leczeniu nie była łatwa ani dla nas, ani dla córki, mieliśmy wiele wątpliwości i dylematów. Szybko okazały się one bezpodstawne. Fundacja prowadzi profesjonalny ośrodek gdzie do zaburzeń odżywiania podchodzi się w sposób całościowy, oferując wszystkie konieczne formy terapii. Marta poznała na czym polega choroba, nauczyła się rozróżniać „chorobowe” myśli od tych zwykłych i normalnych w jej wieku. Dzięki terapii indywidualnej lepiej poznała siebie. W trakcie zajęć grupowych uczyła się bycia z innymi i otwartego mówienia o sobie i swoich problemach. Terapia rodzinna pomogła nam w przygotowaniu się do powrotu córki do domu, wróciliśmy z opracowanym planem na najbliższe tygodnie. Mogliśmy także kontynuować wizyty terapeutyczne po zakończeniu pobytu. Wszyscy zaangażowani w pracę z dziewczynami podchodzą do nich ze zrozumieniem i są dla nich prawdziwym wsparciem w tej trudnej walce z chorobą. Dziś Marta jest zdrowa. Waga powoli osiąga normę i nie stanowi to dla niej problemu. Nauczyła się jak być zdrową i jednocześnie dbać o siebie, swoja figurę i co najważniejsze ma wiele marzenia i powoli zaczyna je realizować.

    Szczęśliwi i wdzięczni rodzice

  62. Wdzięczna Mama

    Jeżeli Wasze dziecko choruje na zaburzenia odżywiania, z całego serca polecam ośrodek fundacji Drzewo Życia. Moja córka, chorująca na anoreksję, spędziła tam 6 tygodni. Decyzję o leczeniu w placówce fundacji podjęliśmy z dnia na dzień, ze względu na co raz bardziej pogarszający się stan dziecka, i jest to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Na Malawie pracują osoby o naprawdę profesjonalnym podejściu do pacjentów, przy czym nie traktują ich jak tylko ‘chorych’, ale jak zwyczajnych ludzi, którzy zbłądzili w pewnym momencie życia i przechodzą przez coś ciężkiego. Panuje tam miła i rodzinna atmosfera, a czas zagospodarowany jest terapiami, zajęciami artystycznymi i takimi, dzięki którym można dowiedzieć się więcej o chorobie i jak sobie z nią radzić po wyjściu z ośrodka. Opiekunki również zabierają pacjentów do kina, na kręgle czy do restauracji, gdy tylko jest więcej czasu wolnego. Jestem ogromnie wdzięczna Pani Eli i terapeutce mojej córki za ogromne wsparcie, które otrzymałyśmy od nich razem z córką, nawet po powrocie do domu. Córka zawsze mogła liczyć na pomoc i wsparcie zarówno terapeutów, jak opiekunek. Zmieniła się, wydaje się bardziej świadoma i widzę, że chce walczyć z chorobą, do czego siły zebrała w ośrodku.

  63. Super ośrodek!

    Byłam na turnusie na 6 tygodni w okresie październik–listopad i mogę szczerze i otwarcie powiedzieć, że to była najlepsza decyzja w moim życiu. Dziękuję za taką szansę jaką dostałam i myślę, że wykorzystałam ją na tyle na ile mogłam. Od razu przyjeżdżając do fundacji poczułam się bezpiecznie, jak w domu. Przyjęto mnie z otwartymi rękami, od Pani Eli poczułam ciepło i chęć niesienia pomocy. Opiekunowie, terapeuci, psycholodzy, dietetyk pełen profesjonalizm, zaufałam i ufam im w 100% , wiem, że są to ludzie, którzy z całego serca chcą pomóc w walce ku wyzdrowieniu takim osobom jak ja. Ośrodek w którym przebywałyśmy był czysty, przyjemny, czułyśmy się bezpiecznie , rodzinnie. Posiłki były bardzo zdrowe, różnorodne. Mogłyśmy wychodzić z opiekunkami do kina, teatru, fryzjera, miałyśmy masaże, zajęcia plastyczne. Każde zajęcia wnosiły bardzo dużo w moje życie, uczyłyśmy się istoty choroby, komunikacji, elementy autoterapia , elementy psychodramy. Te tygodnie (które mi bardzo szybko zleciały) pozwoliły zmienić moje życie o 360 stopni, widzę światło w tunelu, którego wcześniej nawet nie chciałam dostrzegać. Znam przyczynę swojej choroby, zaczęłam normalnie funkcjonować, nauczyłam się żyć na nowo, jeść 5 posiłków, nauczyłam się rozmawiać na ten temat z bliski. Wiem, że długa droga przede mną ale najważniejsze, że widzę to bardzo pozytywnie i przede wszystkim CHCE być zdrowa. Dziewczyny przebywające ze mną w ośrodku były równie wspaniałe, motywowałyśmy się do walki wzajemnie na terapii grupowej z Panią Gosią rozmawiałyśmy szczerze i otwarcie o tym co czujemy i dzięki temu poznawałyśmy się od każdej strony. Wiele mogę zawdzięczać Pani dietetyk Dominice udowodniła , że w swoim fachu jest najlepsza i dzięki niej zaczęłam jeść 5 posiłków, czego wcześniej sobie nie wyobrażałam, dostałam dietę, której się trzymam. Moja psycholog Pani Wiola (wspaniały człowiek ) to osoba, której zawdzięczam 99% swojej przemiany, nigdy wcześniej nie potrafiłam znaleźć osoby do której mogę mieć takie zaufanie i która mi tak pomoże zmienić myślenie w głowie, prześwietliła moje całe życie, pokazała, że znając przyczynę choroby należy dalej funkcjonować , odkreślić grubą kreską to co było złego i żyć jako lepszy człowiek na nowo. Zmiany psychiczne są znaczne a to dla mnie było najważniejsze ,byłam niemal pewna, że nikt mi już nie pomoże i grubo się myliłam!! Pani Aga, która przeprowadziła fenomenalnie terapię rodzinna, (której się tak bałam) pomogła na tyle, że teraz mam poprawiony kontakt z rodzicami i siostra na czym mi najbardziej zależało. Tak naprawdę każdy z terapeutów przyczynił się do pomocy w drodze do mojego wyzdrowienia. Wnieśli w moją przemianę to „Coś” co sprawiło, że chcę być zdrowa i chcę walczyć . Mogłabym się tak rozpisywać i rozpisywać ale myślę, że najważniejsze to aby podkreślić, że Fundacja to miejsce idealne dla ludzi chorujących na z zaburzenia odżywiania, to fundament do wyzdrowienia i trafiając tam dostaję się szansę, którą należy wykorzystać na full! Tysięczny raz dziękuję i jestem wdzięczna za pomoc Pani Eli z całego serca, za to, że chcę nam pomóc nawet po wyjściu z ośrodka za to, że dzięki niej ratuje swoje życie, nie znam drugiej tak wspaniałej osoby !
    Polecam ośrodek Drzewo Życia.

  64. Fundacja Drzewo Życia

    Zostawiając moją 10–cio letnią córkę(chorą na anoreksje) w ośrodku w Malwie, nie miałam żadnych wątpliwości, że to najlepsze co mogę zrobić dla swojego dziecka. Pomimo, że ośrodek znajduje się aż 600km od miejsca naszego zamieszkania podjęliśmy z mężem błyskawiczną decyzję, że to własnie tu, w Malawie, chcemy leczyć córkę. Pomimo jej młodego wieku nie odmówiono nam pomocy. Córka wróciła do domu w lepszej kondycji fizycznej jak i psychicznej. Zarówno personel jak i pacjentki wspierały ją kiedy tęskniła za domem. Mijają już prawie 2 miesiące od powrotu córki z Malawy. Nie opuściła ani jednego posiłku, utrzymuje wagę, lepiej postrzega swoje ciało i mniej się stresuje. Gdyby z jakichś stan córki się w przyszłości pogorszył, na pewno chciałabym aby ponownie podjęła leczenie w tym ośrodku. Dziękuje wszystkim pracownikom i wolontariuszom, którzy opiekowali się moją córką. Największe podziękowania dla Pani Elżbiety Pięty za to że, założyła ten ośrodek i ma siłę i odwagę żeby go prowadzić.
    Małgorzata Potocka

Dodaj komentarz